telefon:
506 625 430
czynna
7.01 – 10–14, 15–19, 8.01 - 11:30–15:30, 17–18, 9.01 - 9:30–13:30, 17–18
tel/fax:
od poniedziałku do piątku w godzinach 9 - 16, tel. 504 856 500, 12 619 87 22
e-mail:
KONCERT SYMFONICZNY
powiększ
wykonawcy:
Orkiestra Filharmonii Krakowskiej
Chikara Imamura – dyrygent
Roman Widaszek – basethorn
repertuar:
Ludwig van Beethoven – Uwertura Egmont op. 84
Carl Stamitz – Koncert B-dur na basethorn i orkiestrę
Robert Schumann – II Symfonia C-dur op. 61
Zapraszamy na koncert poprowadzony przez japońskiego dyrygenta, Chikara Imamurę, laureata wielu prestiżowych konkursów dyrygenckich: im. Herberta von Karajana w Japonii (1977), finalistą Konkursu Dyrygenckiego im. Guido Cantellego w Mediolanie (1980) oraz Konkursu im. Grzegorza Fitelberga w Katowicach (1983), ucznia mistrzów –Seiji Ozawy i Franco Ferrary.
Artysta ma szczególnie emocjonalny stosunek do dzieł niemieckiego oraz austriackiego klasycyzmu i romantyzmu; chętnie wykonuje utwory symfoniczne Beethovena, Schuberta i Brahmsa, a także dzieła Mahlera i Richarda Straussa. Orkiestra Filharmonii Krakowskiej pod jego batutą wykona Uwerturę Egmont op. 84 Ludwiga van Beethovena, Carla Stamitza – Koncert B-dur na basethorn i orkiestrę oraz II Symfonię C-dur op. 61 Roberta Schumanna. Partię solową w koncercie Stamitza wykonywać będzie Roman Widaszek - jeden z nielicznych klarnecistów, grających na rzadko spotykanym instrumencie – basethornie (altowa odmiana klarnetu), wykładowcą katowickiej Akademii Muzycznej, prowadzący ożywioną działalność artystyczną jako solista i kameralista – zarówno w Polsce, jak i za granicą – z Sharon Kam, Dimitrijem Ashkenazym, Kwartetem Śląskim, czy zespołem Hilliard Ensemble. Gorąco polecamy!
Uwertura "Egmont" op. 84 Ludwiga van Beethovena wywodzi się z muzyki scenicznej (incidental music), napisanej na wystawienie dramatu Goethego w tatrze dworskim (Hoftheater) w Wiedniu, z końcem maja 1810 roku. Uwertura ta, będąca apoteozą głównego bohatera, łączy dramatyczną ekspresję z klasycznie zrównoważoną formą allegra sonatowego, poprzedzonego wolnym wstępem. Posiada ona pełne walory autonomicznego utworu symfonicznego i utrwaliła się repertuarze jako często grywana, efektowna uwertura koncertowa.
Carl Stamitz (1745–1801), skrzypek i kompozytor był synem Johanna W. A. Stamitza, jednego z głównych reprezentantów tak zwanej „szkoły mannheimskiej” – wielopokoleniowej grupy kompozytorów czeskich, włoskich i niemieckich, skupionych w latach 1740–1800 na dworze elektora Nadrenii w Mannheim. Tamtejsza kapela dworska miała opinię najlepszej wówczas orkiestry w Europie, tym samym głównym terenem zainteresowań twórców szkoły mannheimskiej była muzyka symfoniczna.
Carl Stamitz był typem artysty wędrownego. Dużo podróżował. Koncertował w Paryżu i Londynie, w Austrii i Niemczech. Od 1790 działał w Sanki Petersburgu, a na koniec osiedlił się w Jenie, gdzie objął stanowisko dyrektora muzycznego. Był bardzo płodnym kompozytorem: napisał 80 symfonii, w tym 26 symfonii koncertujących oraz wiele utworów kameralnych. Z jego koncertów wyróżnia się Koncert na basethorn, instrument skonstruowany około 1770 (rodzaj odmiany klarnetu altowego o oryginalnym kształcie), udoskonalony na początku następnej dekady. Basethorn cieszył się przez pewien czas znaczną popularnością, zwłaszcza wśród amatorów. Grał na nim także znakomity klarnecista, Anton Stadle i może właśnie dzięki niemu Mozart wykorzystał basethorn w Czarodziejskim flecie i w Uprowadzeniu z Seraju. Później zapomniano o basethornie, który tylko sporadycznie pojawił się w kilku partyturach operowych Richarda Straussa.
II Symfonia C-dur op. 61 Roberta Schumanna, wykonana w po raz pierwszy 5 listopada 1846 roku w Lipsku jest właściwie jego trzecią symfonią, bowiem wcześniej skomponowana Symfonia d-moll została po dziesięciu latach przerobiona i w tej nowej wersji weszła do katalogu dzieł jako IV Symfonia d-moll op. 120. Opracowanie nowej wersji świadczy o tym, że z pewnej perspektywy czasowej sam kompozytor dostrzegał pewne braki swych wcześniejszych dzieł symfonicznych i być może przynajmniej częściowo przyznał by rację krytycznym ocenom, jakich nie szczędzili Symfonii C-dur późniejsi komentatorzy.
W jednym z listów usprawiedliwiał się: „…Symfonię pisałem w grudniu 18465 jeszcze na wpół chory; przypuszczam, że to musi się w niej słyszeć. Dopiero w ostatniej części poczułem się lepiej.” Nie ma sensu powtarzanie tu krytycznych ocen, bo przecież nie przekreślają one dzieła wielkiego kompozytora, którego indywidualność ujawnia się nie tylko w romantycznych wzlotach, ale także dramatycznych zmaganiach z losem.
Adam Walaciński
Wersja do druku
© Filharmonia Krakowska 2010